Minuta, w której wydawało się, że Killmonger spotkał swój los Czarna pantera , zaczęły się pytania. Jak Erik może wrócić? Czy Michael B. Jordan powróciłby do świata Marvela jako Killmonger w jakiś inny sposób? I z takimi rzeczami jak Marvel Co jeśli…? dostaliśmy szansę powrotu do tej postaci, ale wydawało się, że to nie wystarczy fanom.
właśnie o 20:00
Zatem głównym pytaniem, które się pojawia, jest to, czy ponownie zobaczymy Killmongera Czarna Pantera: Wakanda na zawsze, więc… odpowiedzmy. Odwróć się teraz, jeśli jeszcze nie chcesz wiedzieć!
**Spoilery dot Czarna Pantera: Wakanda na zawsze leży przed.**
(Rozrywka Marvela)
Więc po pierwsze, tak. Jest w filmie – ale nie w takim sensie, jak myślisz. Nie wykonano żadnej magii, która w jakiś sposób ożywiłaby Killmongera. W rzeczywistości film podwaja fakt, że nie żyje, ponieważ możemy go zobaczyć na płaszczyźnie przodków.
Podobnie jak w Czarna pantera , kiedy odprawiasz rytuał, aby stać się Czarną Panterą, udajesz się na płaszczyznę przodków, aby odwiedzić swoich przodków i, w większości, to właśnie tę osobę musisz zobaczyć. Dla T’Challi był to jego ojciec. Dla Erika był to jego ojciec. A w przypadku Shuri myślała, że zobaczy matkę i ponownie się zjednoczy, aby uzyskać wskazówki, których potrzebowała, aby pokonać Namor.
Zamiast tego widzi Killmongera, który wita ją uwagą kuzyna, a złość Shuri, choć zrozumiała, jest powodem, dla którego spotkała się z nim, a nie z matką czy bratem. Scena zaczyna się, gdy Shuri znajduje się pod wodą (w tym samym miejscu, w którym zginęła jej matka) i płynie do sali tronowej Cytadeli, gdzie od razu myśli, że czeka na nią jej matka. Zamiast tego skręca za róg i widzi Michaela B. Jordana całego na biało.
Rzeczywistość jest taka, że Shuri bardziej przypomina Killmongera, niż chce przyznać. T’Challa, jak podkreśla Killmonger, była zbyt szlachetna i nawet Shuri twierdzi, że nie jest taka jak jej brat. Jest to, szczerze mówiąc, idealne włączenie Killmongera i faktycznie zakłada, że jeśli wrócimy na płaszczyznę przodków, będziemy mogli go ponownie zobaczyć.
Na razie jednak wróciliśmy na krótko do Erika Stevensa Michaela B. Jordana i cóż to była za przyjemność.
(przedstawiony obraz: Marvel Entertainment)