Nikt nie mógł przeżyć większej traumy niż czytelnicy i widzowie anime Jujutsu Kaisen . Oprócz samego Itadori Yuji, który w dość obrazowy sposób patrzył, jak jeden z jego najbliższych przyjaciół umiera zaledwie kilka minut po śmierci swojego nauczyciela. Yuji jest silniejszy niż wielu, ponieważ nadal walczył z klątwą Mahito, pomimo dwóch tragicznych śmierci, których właśnie musiał być świadkiem, nawet jeśli ten atak był wywołany wściekłością.
Mahito łapał Yujiego za ręce po tym wszystkim, co zrobił Kugisaki Nobara i Nanami Kento, ale co dokładnie zrobił Mahito? Jak Nobara, który przez chwilę wydawał się zdrowy, mógł tak straszliwie umrzeć?
Dla wyjaśnienia, nawet Jujutsu Kaisen 127. rozdział mangi mówi, że Nobara wciąż ma szanse w walce jej makabryczną śmierć. Chociaż szanse są niewielkie, jej wskaźnik przeżycia nie wynosi zero. Ale ostatnie chwile Nobary były trudne do śledzenia, ponieważ wszystko działo się tak szybko. Nobara przybył do tego samego korytarza stacji Shibuya, co Yuji, który walczył z prawdziwym Mahito.
Dublet Mahito przebiegł obok prawdziwego Mahito, dezorientując Yujiego i Nobarę. To pozwoliło prawdziwemu Mahito zadać cios w twarz Nobary, co doprowadziło do zniekształcenia lewej strony twarzy Nobary i jej późniejszego upadku.
Wszystko to zostało zaplanowane przez Mahito, aby Yuji stracił morale, ale uznał też, że Nobara stanowi realne zagrożenie. Przeklęta technika Nobary nie jest tylko fizyczna, ale pozwala jej także przebić duszę przeciwnika. Mahito doznała kontuzji po tym, jak Nobara użyła na nim swojej przeklętej techniki, co skłoniło go do nazwania jej swoim naturalnym wrogiem. Następnie Mahito wycofał się z Nobary i próbował połączyć się ze swoim prawdziwym ciałem, korzystając z okazji, by zabić Nobarę.
Nobara Kugisaki zostanie zapamiętana jako głośna i pełna temperamentu dziewczyna, biegła w swojej przeklętej technice i świetna w walce. Upadła, zamachując się na Mahito i zraniła go na tyle dobrze, że Yuji, a później Todo Aoi, mogli go pokonać. Nobara nie zniknęła, potrzebuje tylko przymknięcia oka. Przynajmniej tak sobie wmawiam.
(przedstawiony obraz: MAPPA)